When projects fail in a company, management tries to understand what went wrong. Often, first impressions are that we don’t have skilled enough people or our methodology is not well implemented. When we ask a consulting company, they, in most cases, conduct ASIS analysis then sell a new methodology implementation or trainings. Nothing or little will change. The challenge is in the system of work. System of work consists of such things as structure, hierarchy, goals, multitasking, team dysfunctions, planning horizons, etc.. All of this and more influence our projects every day. Although systems of work are around us, it is not visible. That is the challenge.

„Leaders are missing the solution because they are not looking at the systemsstructuresprocesses and polices that affect day-to-day behaviorsThey arefocused on the symptoms instead of the principles that promote trust.”                       

Covey „Speed of trust”

 

Don’t Change the Methodology. Change the System! (part 1)

Don’t Change the Methodology. Change the System!

 

Robi się niebezpiecznie – to już trzeci wpis w ostatnim czasie:)

Jak już czytam/słucham ciekawe książki to chcę jak najwięcej z nich zapamiętać. Pisząc o nich systematyzuje swoją wiedzę, a przy okazji dziele się z Wami tym co ja wybrałem najlepszego.

 

Właśnie skończyłem słuchać książkę Patricka Lencioni „The Advantage: Why Organizational Health Trumps Everything Else in Business

Advantage - Patrick Lencioni

Advantage – Patrick Lencioni

 

Patrick Lencioni napisał już kilka bardzo dobrych książek, The Advantage jest w dużej mierze ich esencją zebraną w jedną bardzo dobrą lekturę.

Autor opisuje w zwięzły sposób model zdrowej organizacji zbudowanej z czterech dyscyplin.

  1. Build a Cohesive Leadership Team
  2. Create Clarity
  3. Overcommunicate Clarity
  4. Reinforce Clarity

Dodatkowy piąty element dotyczy firmowych spotkań, które są kluczowe dla zdrowej organizacji – oczywiście w przypadku gdy są poprawnie przeprowadzone.

Pierwsza dyscyplina jest praktycznie streszczeniem świetnej i polecanej książki „Pięć dysfunkcji zespołu” tego samego autora.

Moją uwagę najmocniej przykuła tym razem dysfunkcja braku zobowiązania w kontekście podejmowanych przez zespół decyzji. Autor mocno podkreśla wymóg uzyskania tzw. aktywnego zobowiązania. Szczególnie ma to znaczenie w zespołach stworzonych z liderów. Koszt braku takiego zobowiązania może być bardzo wysoki i objawiać się w postaci sabotażu, podziałów w organizacji, trudności komunikacji pomiędzy pracownikami. Niestety w bagażu moich doświadczeń są sytuacje, kiedy podczas spotkania podjęliśmy decyzje, a po spotkaniu okazało się, że nie każdy ją wspiera. Oczywiście dla siebie lekcje z tego wyciągnąłem. Ile razy spotyka się liderów, którzy komunikują decyzje na zasadzie „tak przyszło z góry”, albo „góra podjęła taką decyzję”. Jak jesteśmy liderami to bierzmy odpowiedzialność za to co komunikujemy.

Dodatkowo w tym rozdziale opisane są dwa ciekawe ćwiczenia:

Personal Histories Excersise

Team Effectiveness Excersise

 

Drugi rozdział „Create Clarity” wywarł na mnie bardzo duże wrażenie. Tak prosto jak to możliwe opisane są tak ważne kwestie jak wizja, misja, wartości, strategia organizacji. Każda firma powinna odpowiedzieć sobie na 6 pytań:

  1. Why do we exist? The answer to this question will yield a core purpose, or the fundamental reason the company is in business.
  2. How do we behave? This question examines behaviors and values required for success.
  3. What do we do? This answer provides a simple, direct explanation of the business.
  4. How will we succeed? This question requires the team members to develop a strategy.
  5. What is most important, right now? The answer to this question is the establishment of a unifying thematic goal and action plan.
  6. Who must do what? This question addresses roles and responsibilities.

 

Pierwsze pytanie może być rozwinięte do postaci: „How we can uniquely contribute to a better world?” I o ile pytanie brzmi prosto, to bardzo wiele organizacji ma trudności w ustaleniu odpowiedzi. Sprawdza się tu metoda „5why”.

Drugie pytanie dotyczy wartości organizacji. Temat rzeka. Przypomina mi jedno „wdrożenie” wartości do organizacji – totalna klapa (tzw epicki fail). Autor opisuje główne trudności pracy nad wartościami w organizacji. Jedną z najbardziej istotnych jest mieszanie wartości z różnych kategorii:

Core values – to te które już istnieją w naszych ludziach, zespołach w organizacji i one nas wyróżniają.

Aspirational values – to te, które chcielibyśmy posiadać, ale jeszcze ich nie ma. Mieszanie ich z core values najczęściej powoduje śmiech na ustach pracowników. Należy jasno pokazać, ze na tych nam zależy i chcemy nad nimi pracować, aby stały się naszymi core values.

Accidental values – wartości, które istnieją lub są kreowane przez przypadek (szybki wzrost organizacji w wyniku którego zatrudniamy bardzo dużo nowych osób z innymi wartościami)

Permission to Play – wartości oczywiste dla ludzi, które opisują postawy jakie sobie cenimy (szacunek do ludzi, szczerość, uczciwość). Nie są one wyróżnikiem. Są podstawą działania.

 

Trzecie pytanie dotyczy tego co my jako firma, zespół tak naprawdę robimy. Odpowiedź powinna być tak prosta jak to możliwe, żeby nasza babcia lub pięcio-letnie dziecko zrozumiało.

Czwarte pytanie – tu dopiero pojawia się nasza strategia działania. Może, a wręcz powinna być ciągle aktualizowana – podlega ona zmianom. Podstawowym celem strategii jest wytyczenie drogi do osiągnięcia sukcesu. Strategia ma także służyć wszystkim pracownikom do podejmowania decyzji. Autor opisuje strategiczne kotwice, których może być nawet kilkanaście. Celem jest pomoc przy wyborze indywidualnych działań, tak aby były one spójne z organizacją. Strategiczne kotwice powinny służyć jako filtry do wybieranych projektów, zadań i operacyjnych kierunków.

Autor podaje ciekawy przykład złych kotwic strategicznych – np. hołdowanie centrom kosztowym. Wyobraźmy sobie w szpitalu dwie pielęgniarki, które zanim podejmą decyzję czy pomóc pacjentowi, zastanawiają się na jakie centrum kosztów ta pomoc zostanie wpisana 🙂

Piąte i szóste pytanie dotyczy tego co tu i teraz. Czyli co jest teraz najważniejsze i kto jest odpowiedzialny za działanie.

Trzeci rozdział dotyczy komunikacji udzielonych wcześniej odpowiedzi. Autor namawia do powtarzania komunikacji przynajmniej siedem razy. Przykładem może być małżeństwo gdzie nie działa raz powiedzenie „kocham Cię” i tak zostaje do odwołaniaJ Trzeba ciągle i ciągle o tym rozmawiać. Podobnie jest w organizacji. Ludzie zaczynają wierzyć w to co usłyszą kilka razy.

Czwarty rozdział to omówienie wszystkich systemów dotyczących zarządzania kapitałem ludzkim, czyli największą wartością organizacji. Systemy takie jak zatrudnianie, ocena, premiowanie muszą być spójne z odpowiedziami na wyżej zadane pytania. Co bardzo ważne – to liderzy są odpowiedzialni za to jak te systemy są skonstruowane i jak działają. Bardzo często w organizacjach opracowanie tego typu systemów jest zlecane do działu HR i konsultowane z działem prawnym. Jednak to nie te działy tworzą nasz biznes. Warto sobie odpowiedzieć na pytanie kto jest w tym przypadku dla kogo.

Liderzy

Odpowiedzialność za klarowność naszej organizacji, za komunikacje i codzienne spójne jej działanie mają liderzy.

Co bardzo ważne – liderzy w pracy nad strategią i nad kierunkami działania organizacji muszą zapomnieć o swoich zespołach, działach, departamentach. Liderzy nie są po to aby reprezentować swój dział. Są po to aby rozwiązywać problemy.

Niby to takie oczywiste, a jednak bardzo rzadkie do zaobserwowania.

Każdy lider opracowuje cele ze swoim zespołem, wytycza kierunki. Wtedy też naturalnie się z nimi utożsamia. Ważne co się dzieje, gdy dany lider jest jednocześnie członkiem jakiegoś innego zespołu. W większości takich przypadków cele jego zespołu są ważniejsze niż te, w którym jest członkiem. Jest to dość naturalne dla człowieka, jednak bardzo niebezpieczne dla organizacji. Z tego powodu mamy trudności w kaskadowaniu celów i ich komunikacji. Ego i cele lidera zwyciężają z celami organizacyjnymi. Wszystkie hierarchie są obarczone takim ryzykiem. Warto mieć świadomość takiego zjawiska i rozmawiać o spójności celów, o ich synchronizacji.

Celem lidera jest mobilizacja ludzi do działania zgodnie z ustalonymi kierunkami.

Spotkania

Ostatnia część książki dotyczy spotkań. Mocno podkreślana jest potrzeba spotkań. Ułatwiają one komunikacje i są naturalne dla nas ludzi. Często narzekamy na spotkania, na brak ich efektywności. Główną przyczyną jest mieszanie różnej wagi tematów na jednym spotkaniu. Ciężko wtedy odróżnić co jest ważne. Przykładem są spotkania działowe gdzie omawiamy tak działania operacyjne, jak i realizację strategii. To jest jak przygotowanie gulaszu. Jeżeli wrzucimy na raz wszystkie składniki do garnka to nic dobrego z tego nie wyjdzie.

Zatem spotkania powinny być podzielone ze względu na wagę tematyki.

Codzienne dotyczą prostych operacji i ich celem jest prewencja występowania problemów. Powinny maksymalnie trwać 10-15 minut. Dużo? Wyjdzie znacznie więcej jak policzymy ile nasi pracownicy w ciągu dnia spędzają czasu na mailach i telefonach aby rozwiązać codzienne problemy.

Tygodniowe dotyczą działań taktycznych i sprawdzenia czy idziemy w dobrym kierunku. Zaciekawiło mnie to, ze wcześniejsze ustalanie agendy na takie spotkanie jest błędne i mało naturalne dla ludzi. Lepsze jest ustalanie agendy na samym początku spotkania. Poświęcamy na to maksymalnie 10 minut. Każda osoba omawia swoje trzy największe priorytety do omówienia. Później wybieramy kolejność ich omówienia. Jest to o wiele bardziej naturalne dla ludzi i powoduje skupienie na najważniejszych kwestiach dla zespołu.

Kwartalne spotkania powinny być realizowane na zasadzie „offsite’u”. Na takim spotkaniu omawiane są nasze wartości, roadmapy, strategiczne kotwice i działania.

W momencie wystąpienia jakiegoś dużego ryzyka lub problemu ze strategiczną decyzją/zmianą zwołuje się spotkania typu ad-hoc. Nie powinny one występować częściej niż raz na miesiąc. Brak potrzeby na takie spotkania może być sygnałem braku zaangażowania i działania.

 

Powyżej opisałem tylko kilka poruszanych w książce wątków. Pewnie każdy z Was znajdzie w niej coś innego dla siebie. Podziel się ze mną tym co Ciebie zainteresowało. Dziękuję 🙂

 

Właśnie skończyłem czytać, a raczej słuchać książkę „Creativity Inc.: Overcoming the Unseen Forces That Stand in the Way of True” autorstwa Ed’a Catmulla. Książka jest niesamowita pod kilkoma względami.

Autor Ed Catmull to twórca wielu technologii obróbki graficznej, które na co dzień są wykorzystywane w programach graficznych. Jest też współzałożycielem wspaniałej firmy Pixar, wieloletnim jej prezesem. Miał przyjemność pracować ramię w ramię ze Stevem Jobsem przez ponad 25 lat. Książka jest swoistą biografią autora opisując jego życie zawodowe oraz Pixar.

Creativity, Inc

Creativity, Inc

W ramach opisu historii firmy Pixar możemy dowiedzieć się o kulisach powstawania takich hitów kinowych jak Toy Story, Potwory i spółka, Gdzie jest Nemo, Auta, Walle i innych.

Książka jest o wyzwaniach jak zarządzać firmą opartą na kreatywności ludzi. Jest o tym jak zarządzać firmą w dobie częstych zmian i wielu niewiadomych gdzie olbrzymią rolę gra silny Leadership.

Cała ta mieszanka tworzy bardzo ciekawą historię, która jest przeplatana wiedzą oraz radami jak zarządzać firmą, gdzie ludzie stanowią największą wartość organizacji.

Trochę o firmie Pixar. Ja sam osobiście kojarzę firmę Pixar z krótkich animowanych filmików 3D, które z wypiekami oglądałem w mikroskopijnej rozdzielczości za czasów komputerów z serii 386/486 DX. Na tamte czasy renderowane animacje były „kosmicznie” nieosiągalne. Dla przykładu powiem, że kiedyś mając komputer 486DX2 (ci co pamiętają te czasy to wiedzą, ze to był „wypas” technologiczny) renderowałem kilkusekundowy filmik zrobiony w 3D Studio przez prawie 14 godzin.

Firma Pixar powstała w 1979 roku (w tym roku też się urodziłem) jako technologiczna część firmy LucasFilm (tak, tej od Gwiezdnych Wojen). Podstawową działalnością firmy było przygotowywanie specjalizowanych komputerów pod potrzeby grafików (coś w rodzaju Silicon Graphics). W 1986 roku firmę Pixar odkupił Steve Jobs, mając nadzieję na stworzenie na tej podstawie drugiego Apple. Ed Catmull przekonał Steve’a (a to nie było łatwe), ze najmocniejszą stroną i pasją firmy jest tworzenie animowanych filmów, a nie sprzętu. I w ten sposób powstało samodzielne studio filmowe, po wielu latach przejęte przez Walt Disney Pictures. Firma Pixar jako pierwsza w historii kinematografii stworzyła film w całości przy wykorzystaniu technik komputerowych – Toy Story (pamiętacie? 🙂 ).

Ed Catmull opisując historię firmy Pixar nawiązuje także do swojej osoby, gdzie przez wiele lat był specjalistą, ekspertem od animacji komputerowej, a w pewnym momencie stał się managerem firmy i zespołów kreatywnych. To spowodowało jego ciekawość odnośnie tego jak zarządzać firmą, jak budować struktury, aby wzmacniać kreatywność. W tamtych czasach Wszystkie książki na temat zarządzania były o tym jak ustandaryzować człowieka i przygotować go do powtarzalnych działań, do masowej produkcji. To zupełnie było sprzeczne z tym co Ed chciał osiągnąć w Pixar, czyli stworzeniem organizacji opartej na kreatywnej kulturze.

Podstawowym przesłaniem książki jest jak zbudować organizacje opartą na współpracy ludzi, którzy tworzą zespół projektowy, a nie super pomysły. Bo super pomysły są wynikiem dobrej współpracy dobrych ludzi.

Kilka cytatów i myśli z książki, które mocno mi zapadły w pamięci:

„Beast vs Baby”

Autor obrazuje kreatywną organizację jako z jednej strony stworzoną do tworzenia nowych pomysłów (baby), a z drugiej strony mającej wypracowane procesy (beast), które prowadzą nas od pomysłu do finalnego produktu. Taka organizacja powinna być skupiona na pomysłach i ich tworzeniu, a nie na karmieniu bestii.

“Making the process better, easier, and cheaper is an important aspiration, something we continually work on—but it is not the goal. Making something great is the goal.”

W organizacji musimy pamiętać o balansie między jednym, a drugim. Bez balansu organizacja przegrywa. Można to przyrównać do pogody. Najbardziej lubimy I cieszymy się jak są słoneczne, piękne dni. Jednak bez deszczowych dni nic nie wyrośnie. Musimy dbać o jedno i drugie.

„Unknown”

Tak wielu z nas boi się nieznanego, braku możliwości przewidzenia tego co się wydarzy. Autor jednak pokazuje, że w przypadku kreatywnego środowiska nieznane jest naszym przyjacielem i może przynieść inspiracje i oryginalność. To od nas zależy jak sobie będziemy z tym radzić. Czy będziemy traktować nieznane jako wroga czy przyjaciela.

Future is not destination, it is direction

Bardzo ważna myśl się za tym kryje. Powinniśmy wyznaczać sobie wizje, kierunki, a nie dokładne plany i cele na daleką przyszłość. W książce opisany jest przykład CFO firmy Pixar, która przygotowała dokładny i detaliczny plan na dwa lata. Poświęciła na przygotowanie tego planu bardzo dużo czasu. Autor komentuje to jako zagrożenie dla elastyczności i otwartości na inne pomysły. Mając dokładny plan nie jesteśmy otwarci na szanse, które się zdarzają wokół nas. Jeszcze gorsze jest to, że dokładne plany nas usztywniają i w momencie zmian czujemy się zagrożeni oceną, że nasz plan był błędny. W takim przypadku mimowolnie bronimy swojego planu i swojego ego. Powinniśmy wyznaczyć sobie kierunki (wizję), sprecyzować dokładniej najbliższe 2-3 miesiące i mieć ogólny plan na dalsze 3 miesiące. Będąc elastycznym i otwartym na nowe szanse skończymy w miejscu, które będzie dla nas najlepsze w tym czasie.

Powyżej to tylko kilka rozwiniętych świetnych myśli z książki. Aby rozwinąć pozostałe zachęcam do przeczytania jej przeczytania.

Poniżej cytaty, które polubiłem i w książce są bardzo fajnie opisane:

„ Craft is what we expect to know, art is unexpected use of our craft”

„ It’s not the manager’s job to prevent risks. It’s the manager’s job to make it safe for others to take risks.”

„ A company’s communication structure should not mirror its organizational structure. „

„ Give a good idea to a mediocre team, and they will screw it up.

Give a mediocre idea to a great team, and they will either fix it or come up with something better.”

 

Polecam lekturę!

 

         Tak wiele w ostatnich latach mówi się o użyteczności produktów/usług. O tym, że klient/użytkownik i ich zadowolenie jest o wiele ważniejsze niż ilość funkcjonalności czy zaawansowanie technologiczne. Niestety, często między mówieniem, a robieniem jest duża przepaść. To się powoli zmienia i świadome organizacje coraz mocniej stawiają na UX. Jest to widoczne np. poprzez ilość ogłoszeń o prace w poszukiwaniu specjalistów UX. W związku z szybko rosnącą popularnością tematyki, powstaje coraz większe zapotrzebowanie (nie tylko u samych specjalistów) na wiedzę o UX. Proponowane są różne szkolenia i warsztaty – jednym z nich jest UX-PM!

W ostatnim czasie miałem przyjemność wziąć udział w pierwszym w Polsce otwartym szkoleniu UX-PM – poziom pierwszy. I takim o to sposobem stałem się certyfikowanym UX-PM przez UXalliance:)  (Hurra 🙂 ).

Certyfikat UX-PM

Certyfikat UX-PM

Wiele osób odezwało się do mnie, abym przekazał swoją opinię, więc niniejszym to czynie. Sam byłem bardzo ciekawy tego szkolenia. Po pierwsze jest to zupełnie nowy produkt na Świecie i w Polsce, po drugie samo szkolenie było przeprowadzone pierwszy raz w Polsce , po trzecie UX kojarzy się z trudną specjalizacją, a w tym przypadku program jest skierowany na osoby, które nie są specjalistami. Po kolei więc.

O samym pomyśle na UX-PM oraz o poziomach certyfikacji można przeczytać tutaj: www.ux-pm.pl

Szkolenie i certyfikacja jest przeznaczone dla Project Managerów, Product Managerów, Product Ownerów, Analityków Biznesowych i można powiedzieć ogólnie dla Managerów, którzy są odpowiedzialni za tworzenie produktów/usług. Na pewno nie jest ono przeznaczone dla specjalistów UX. Pewnie może być ono przydatne dla osób, które interesują się tematyką UX i chcą rozpocząć swój rozwój w tym kierunku.

 Cele i zakres szkolenia obejmują:

  • zrozumienie koncepcji oraz zwiększenie świadomości UX,
  • zdobycie wiedzy na temat możliwości adaptacji UX do swoich projektów,
  • wysokopoziomowe poznanie narzędzi UX i ich zastosowania.

Szkolenie trwa dwa dni i w tym przypadku było prowadzone przez dwóch trenerów. Obaj doświadczeni – nie było pytań bez odpowiedzi lub bez przykładu. Obaj mają doświadczenie w pracy z klientami zewnętrznymi, więc tematyka prowadzenia projektów oraz kontraktowania nie jest im obca. Praca z wieloma klientami zewnętrznymi pozwoliła im na zdobycie szerokiego doświadczenia w radzeniu sobie z różnymi przypadkami i wymaganiami co ma duży wpływ na przekazywanie praktycznych przykładów podczas szkolenia.

W związku z celami i zakresem, szkolenie skupione jest bardziej na zdobyciu wiedzy niż praktyki. Było pokazane wiele inspirujących przykładów z Polski i ze Świata – filmy, zdjęcia, case study. Przykłady prezentowały produkty/usługi, gdzie UX był zastosowany poprawnie i przynosi korzyści firmie, jak też takie, gdzie brak zastosowania UX doprowadziło do poważnych konsekwencji.

Podczas szkolenia poznajemy mapowanie narzędzi UX na proces projektowy tak tradycyjny jak i zwinny. Całość oparta jest o model 4D (Discover, Define, Develop, Deliver). Dużo uwagi jest poświęcone na biznesowe uzasadnienie UX poprzez wykorzystanie miar. Mimo zakresu skupionego na wiedzy, trenerzy wprowadzili kilka ćwiczeń warsztatowych, co na tyle ile to możliwe zwiększa dynamikę szkolenia.

W związku z tym, że to jest szkolenie certyfikacyjne UX-PM, to na końcu programu przewidziany jest test weryfikujący zdobytą wiedzę. Test zawiera 24 pytania o różnej skali trudności, tak jednokrotnego jak i wielokrotnego wyboru. Aby zdobyć certyfikat należy odpowiedzieć poprawnie na 14 pytań (uwaga: są punkty ujemne za błędne odpowiedzi, więc nie ma sensu strzelać!). Zdobycie minimalnej liczby punktów oczywiście nie jest zbyt trudne w momencie gdy sumiennie przejdziemy przez program szkolenia. Kilka pytań jest podchwytliwych, jednak wszystko podczas szkolenia jest wcześniej klarownie przekazane. Pamiętajmy, że mowa jest o szkoleniu na poziomie pierwszym, czyli wejściowym w tematykę, a co za tym idzie poprzeczka testu jest na adekwatnym poziomie.

Osobiście jestem zadowolony, że mogłem uczestniczyć w tak przygotowanym szkoleniu. Trafia ono idealnie w moje potrzeby czyli lepsze poznanie i zwiększenie świadomości UX. Jeżeli tworzysz produkty/usługi i na serio zależy Tobie na zadowoleniu użytkownika – to, to szkolenie jest dla Ciebie.

Już zupełnie poza szkoleniem, można śmiało powiedzieć, że tak! UXalliance wchodzi na rynek z czymś nowym, opartym o model certyfikacji, a co za tym idzie odpowiednio monetyzuje swój pomysł. Poprzez wprowadzenie trzech poziomów budowana jest dłuższa relacja z klientem i jeszcze większa monetyzacja. Wiele organizacji tak robi i nie jest to dziwne. Oczywiście możemy z tego powodu odpuścić to szkolenie i wybrać inne. Finalnie to rynek i zapotrzebowanie pokażą czy szkolenie jest warte swej ceny. Na dzień dzisiejszy jest więcej chętnych niż miejsc. I bardzo dobrze – oby w przyszłości zaowocowało to lepszymi produktami i usługami.

Dla mnie szkolenie UX-PM było wartościowe i polecam je wszystkim na poziomie Manager’a. Specjaliści UX!, jeżeli chcecie dojrzalej pracować w swoich zespołach w aspekcie UX, to możecie śmiało zaproponować to szkolenie swoim kierownikom projektu lub produktu.

24. lutego 2013 · 2 komentarze · Categories: Better Way, Lean, Tesis · Tags: , ,

Miałem przyjemność brać udział w spotkaniu ITSMF w Poznaniu. Przyjemność spotęgowana tym, że spotkanie odbyło się w siedzibie Grupy Allegro oraz prelegenci to moi koledzy z GA. Nie będę pisał całej relacji. To zrobią inni.

Podczas prelekcji Przemka Wysoty na temat zarządzania zmianą padło pytanie czy istnieje w GA taka forma jak CAB (Change Advisory Board). W odpowiedzi usłyszeliśmy, że tak naprawdę to nie istnieje i wynika to ze zwinności (agile) organizacji. Otwartość na zmiany, szybkość, dostosowanie się do potrzeb firmy. Od słowa do słowa doszło do szybkiego skrótu myślowego, że agile tzn. brak kontroli. To mi przypomniało historie naszego biura zarządzania portfelem projektów, które też już nie istnieje. Czy to znaczy, że nie zarządzamy portfelem lub nie mamy change managementu w IT? Nic bardziej mylnego.

Na prawie wszystkich konferencjach poświęconych nowoczesnej organizacji, zwinności padają słowa: nie potrzebujemy managerów, ale potrzebujemy management. Nie potrzebujemy testerów, ale potrzebujemy testowanie itd.

W wielu przypadkach to sobie ciężko wyobrazić, jednak jest sens w tych słowach. Jest to bardzo ciężkie do osiągnięcia dla tradycyjnych firm. Transformacja jest bardzo ciężka, o ile w ogóle możliwa. Pocieszające jest to, że istnieją na świecie nowe organizacje, które opierają się na nowym DNA – przykładem jest Valve.

Brak CAB’u lub biura zarządzania portfelem jest łatwiejszym zastosowaniem powyższego. Nie potrzebujemy CAB’u, ale potrzebujemy kontroli zmian. Nie potrzebujemy biura zarządzania portfelem, ale potrzebujemy zarządzania portfelem.

To jest łatwiej sobie wyobrazić pod warunkiem zmian systemowych i bardziej wywodzi się z lean niż agile.

W krótkim zdaniu można powiedzieć, że biuro zarządzania portfelem jest odpowiedzialne za priorytetyzowanie projektów zgodnie z kierunkami strategicznymi firmy i za ich wprowadzenie do realizacji.  Jeszcze krócej, jest odpowiedzialne za to, aby zlecać do realizacji projekty, które są najbardziej wartościowe (najważniejsze) dla organizacji. Tu powstaje pytanie, czy rzeczywiście potrzebujemy do tego osobnego biura zarządzania portfelem? Przecież to jest odpowiedzialność każdej osoby w firmie, aby robić to co najważniejsze dla firmy, a już na pewno odpowiedzialność managerów. Zatem oddajmy managerom tą odpowiedzialność. Niech będzie to dokładnie nazwana odpowiedzialność za decyzje o tym co firma realizuje. Co jest najważniejsze, a co jest mniej ważne. Rozumiem, że nie każdy to potrafi. Nie jest to jednak powód, aby nie podejmować decyzji i się uczyć. Błędy są rzeczą ludzką i dzięki nim możemy wiele się nauczyć. Jak ktoś od początku nie jest do tego gotowy to dajmy czas na naukę i zdobycie kompetencji. Nie jest tutaj rozwiązaniem zatrudnianie kogoś innego, kto zrobi za nas robotę i podejmie decyzje.  Organizacje z nowym DNA idą dalej, oddają tę odpowiedzialność do pracowników. Każda osoba w firmie, znając strategię, znając swoich klientów i to co dla nich najważniejsze powinna umieć zweryfikować, czy to co robi ma rzeczywiście sens. Dokładając do tego system szybkiej informacji zwrotnej i weryfikacji tego co robimy możemy pozwolić sobie na eksperymenty bez obawy o błędy na dużą skalę. Właśnie ta szybka informacja zwrotna jest najlepszą kontrolą dla naszego działania. Dodatkowo uczymy siebie odpowiedzialności i przedsiębiorczości.

To jak to jest z tym CAB’em? Na spotkaniu padło pytanie to kto na końcu jest odpowiedzialny za zmiany. I oczy padły na mojego serdecznego kolegę, który zarządza działem. Tak, to jest właściwa osoba na właściwym miejscu. Jest odpowiedzialny za zmiany wykonywane przez jego zespół. Nie ma tutaj dodatkowych osób, które podejmą decyzję za niego. On wie, kto jest jego klientem, jakie ma potrzeby i zgodnie z tym podejmuje decyzje. Można iść dalej, jak zespół dobrze będzie rozumiał klienta, swoją odpowiedzialność to sam będzie umiał podejmować odpowiednie decyzje. Trzeba ku temu stworzyć odpowiednie warunki i kulturę. Kulturę uczenia się, wyciągania wniosków, poprawiania całości.

Wyobraźmy sobie, gdy dany pracownik bierze na siebie zadanie i odpowiedzialność za te zadanie. Popełnia błąd i zostaje ukarany. Wtedy to będzie jego ostatni raz, gdy tak postąpił. Następnym razem będzie szukał decyzji i odpowiedzialności u kogoś innego. Będzie się bardzo długo przygotowywał do zadania, przygotowywał różne scenariusze na wypadek, gdy się nie uda. Na wypadek, kiedy będzie musiał się tłumaczyć z błędu. Jest to dość naturalne działanie, lecz prowadzi do straty (waste) w postaci dodatkowego czasu oraz zaangażowania dodatkowych osób. Wtedy, rzeczywiście musi być taki CAB, który weźmie na siebie pracę za kogoś.

Zmiana kulturowa zakłada, że ludzie znają się na swojej pracy i chcą ją zrobić porządnie. Czasem popełniają błędy, ale to ich uczy. Tylko wtedy stają się coraz lepsi.

Kultura to jeden składnik, drugim jest działanie i myślenie systemowe. Jeden składnik umożliwia drugi i odwrotnie. Co w przypadku gdy, wierzymy w dobrą pracę ludzi, jednak oni nie mają narzędzi i możliwości do jej wykonywania. Co w przypadku, gdy system nie pozwala wykonać danej zmiany w sposób bezpieczny? Wtedy to znów prowadzi do przygotowywania dodatkowych planów, scenariuszy, angażowania dodatkowych osób. Nie możemy zmieniać kultury, gdy system na to nie pozwala. Trzeba zmienić system, na taki, który np. pozwoli w prosty sposób przeprowadzić zmianę na bezpiecznym wycinku całości lub na środowisku testowym lub, lub, lub. Potrzebujemy system, który da szybką informację zwrotną, bez dużych konsekwencji błędnego działania i pozwoli na szybką reakcję i działanie naprawcze w przypadku pojawienia się problemów. Standardy, automatyzacja, oprogramowanie wspomagające zarządzanie przychodzą nam z pomocą. A błędy? Błędy i pomyłki się zdarzają i będą się zdarzać wszędzie tam, gdzie działamy na krawędzi naszych możliwości. Tam gdzie wyciskamy z siebie jak najwięcej możemy.

To tak jak działanie Andon Cord w fabrykach Toyoty. Jest to prosty mechanizm (linka), która służy do zatrzymania produkcji w momencie kiedy pracownik widzi problem lub możliwość usprawnienia. Przeciętnie w ciągu dnia następuje około 1000 zatrzymań linii produkcyjnej w celu wprowadzenia małych poprawek. Oczywiście system pozwala na zamknięcie produkcji w małym obszarze, więc nie jest to destruktywne dla całego procesu produkcyjnego. Każdy pracownik ma prawo i obowiązek zatrzymania linii, kiedy uzna to za stosowne. Pewnego razu liczba Andon Cord spadła do 700 dziennie. Czy był to powód do radości? Dla zarządu był to sygnał ostrzegawczy. Z jednej strony  mogło to znaczyć, że z jakiegoś powodu pracownicy boją się zatrzymywać linie produkcyjną i w tym przypadku zarząd jeszcze raz podkreślił, żeby nie bać się usprawniać i poprawiać. To jest wartość na podstawie której budujemy doskonałość. Z drugiej strony może to oznaczać, że nie działamy na maksymalnych możliwościach, że odpuszczamy i wtedy jest mniej błędów. Nie mamy czego usprawniać.

W tym przypadku i system i kultura pozwalają na to, aby stawać się coraz lepszym, aby dążyć do doskonałości. Uczymy się brać odpowiedzialność i próbować pracować na krawędzi naszych możliwości, tak aby ciągle się poprawiać.

Na spotkaniu padło pytanie czy mamy błędy. Odpowiedź była tak mamy i pewnie zbyt dużo. Jednak całość działa. Robimy błędy i uczymy się usprawniać system.

Wartości Lean mówią o eliminacji strat (Eliminate Waste) i o spojrzeniu na całość (Optimize the Whole).  Te podstawowe wartości prowadzą do takiego działania, kiedy nie ma formalnego biura zarządzania portfelem i CAB’u. Nie znaczy to, że ta praca nie jest wykonywana. Proces jest maksymalnie uproszczony, tak aby dostosować się do kontekstu i potrzeb organizacji. Biorąc pod uwagę kulturę organizacyjną oraz dostosowany system jest to możliwe. Daleko jeszcze do doskonałości, wiele usprawnień jeszcze musi być wprowadzone. To byłby najgorszy moment, gdy byśmy stwierdzili, że już jest doskonale i że nie ma co poprawiać.

27. stycznia 2013 · 1 comment · Categories: Better Way, Tesis · Tags:

        W piątkowe popołudnie 25 stycznia 2013 odbyła się niezwykła konferencja Stoos Connect. Dzięki uprzejmości i gościnności ZOO Coworking w Poznaniu mogliśmy oglądać live streaming – transmisję na żywo z konferencji w Amsterdamie (little bit of Amsterdam in Poznań).

Konferencja ta była swego rodzaju rocznicą powstania ruchu Stoos, o którym można więcej przeczytać na stronie: http://www.stoosnetwork.org/. W styczniu 2012 w miejscowości Stoos w Szwajcarii spotkało się 21 osób ze świata agile i biznesu, aby porozmawiać o nowej, lepszej organizacji. Organizacji jako uczącej się sieci złożonej z wielu jednostek tworzących wartość, gdzie zarządzanie jest skupione na ludziach, a nie maszynach. Hasło spotkania: „There has to be a better way”.

Konferencja była kontynuacją pracy pod tym samym hasłem. Mogliśmy posłuchać wielu prelegentów, którzy pracują nad rozwiązaniami dla nowej lepszej organizacji. Całość wywodzi się z podejścia agile do wytwarzania wartości. Jednak agile został wymyślony w IT i głównie stosowany jest w IT. Ruch Stoos ma na celu zmianę podejścia do organizacji i pracy na szczeblach zarządczych w każdej organizacji, a szczególnie na poziomie biznesu.

Na konferencji było to przyrównane do sceny z filmu Matrix, gdzie Morfeusz pyta Leo, czy chce wziąć niebieską pigułkę i wszystko pozostanie tak jak jest, czy czerwoną i będzie mógł poznać nowy lepszy świat. Wita Leo zdaniem: Welcome to the real world.

Kilka prelekcji było na temat nowej struktury firmy, jak ona ma wyglądać. Padło zdanie: „Żywe organizmy, a nie martwe piramidy” podchodzące krytycznie do hierarchicznych struktur znanych z większości dzisiejszych organizacji.

Stoos Connect Paradigm Shift

Stoos Connect Paradigm Shift

Zdjęcie z konferencji pokazujące zmianę na poziomie struktury organizacji oraz procesów w niej istniejących.

Porównanie dwóch paradygmatów zarządzania – tradycyjnego oraz nowego, lepszego.

Porównanie dwóch paradygmatów zarządzania – tradycyjnego oraz nowego, lepszego.

Najwięcej rozmów było poświęcone zarządzaniu. Ciekawe było pokazanie zarządzania jako technologii wymyślonej przez kogoś w latach 50tych dziewiętnastego wieku. Technologii, która pomaga poradzić sobie z wyzwaniem jakim jest zmuszenie ludzi do robienia tego co jest im powiedziane. Można stwierdzić, że bardzo mało tak starych technologii używamy do dziś.

Kilku prelegentów mówiło też o tym, że nadszedł czas nowego zarządzania opartego na podstawach opracowanych przez Petera Drucker’a. Podstawy, które stoją w przeciwności do tych głoszonych przez Fredericka Taylora – autora tayloryzmu. Pokazana była klepsydra Zarządzania:

Zarządzanie: * 1911 – † 1970

 Nowe zarządzanie skreśla podejście organizacji mającej na celu zwiększenie zysków dla akcjonariuszy, a stawia na tworzenie wartości dla klientów, pracowników, społeczeństwa.

To była pierwsza konferencja StoosConnect. Na pewno nie ostatnia. Ogólnie oceniam ją pozytywnie. Z tym, że bardzo ogólnie. Bo się odbyła, bo pierwsze koty za płoty, bo spotkałem się ze znajomymi i mieliśmy ciekawe rozmowy. Mimo wszystko należy się też łyżka dziegciu do miodu. Jest trochę elementów do poprawy:

–       Kilka prezentacji było na słabym poziomie lub przekaz nie był jasny. Dochodziło do tego, że organizator nie umiał skomentować prezentacji, a wystąpienie kończyło się ciszą na widowni.

–       Część prelegentów potraktowała to jako dobry sposób na promocje i reklamę, nie wnosząc nic merytorycznego do konferencji.

–       Chwilami było poczucie, że to jakaś sekta jest. Wszyscy w swojej szczęśliwości jakby zapominali o rzeczywistości (bądź szczęśliwy, bądź zdrowy etc).

–       Po stronie technologii też wymagana jest poprawa. Oczywiście mogą się zdarzyć małe przerwy w transmisji, ale problemy z obsługą powerpointa i skype’a już nie powinny się zdarzać – czasami z tych powodów było niezręcznie i wywoływało poczucie, że jest się na amatorskiej konferencji.

–       Ostatnie i dość ważne – agenda. Zupełnie się rozleciała poprzez opóźnienia oraz co chwilę zmienianą kolejność wystąpień.

Z pośród wielu prelekcji na uwagę zasłużyły: 

Lisa Earle Macleod – Selling with Noble Purpose: Why everything we thought 

Prelekcja o sprzedaży i sprzedawcach, którzy są o wiele bardziej efektywni, kiedy chcą naprawdę pomóc klientowi, a nie tylko sprzedać produkt i zarobić pieniądze.

Więcej możemy przeczytać w książce Lisy: http://www.amazon.com/Selling-Noble-Purpose-Drive-Revenue/dp/1118408098

Jurgen Appelo – Merit Money: Compensation Based on Common Sense

Wg mnie najlepsza prelekcja na konferencji poruszająca temat wypłacania premii. Jurgen pokazał problemy aktualnych systemów wypłacania bonusu i zaproponował genialny w swej prostocie sposób, który łączy w sobie takie elementy jak niespodziewany prezent, zespołowe nagradzanie, grywalizację oraz oczywiście pieniądze.

Joe Justice – Agile Human Resources

Joe opowiedział o swoim projekcie Wikispeed, o którym możemy się więcej dowiedzieć ze strony:  http://www.wikispeed.com/ oraz o zmianie podejścia organizacji HR.

Odnośnie samego HR to nie wiele nowego się dowiedziałem, ale sam projekt wikispeed zasługuje na szczególną uwagę i polecam nagranie z wystąpienia Joe na TedX: http://www.youtube.com/watch?v=x8jdx-lf2Dw

Steve Denning – Towards The Tipping Point in Leadership & Management

Prelekcja Steve’a była podsumowaniem konferencji i zaproszeniem do działania. Możemy mieć wiele pomysłów na nową strukturę, na nową organizację lecz nic z tego nie będzie jak nie zaczniemy ich stosować i sprawdzać jak działają w rzeczywistych warunkach.

StoosConnect to początek i oczekujemy więcej, lepiej. Zależy to tylko od nas.

W poprzednim poście stwierdzam, że musimy się kierować w stronę strategii proponowanej przez Eric’a, aby budować lepszą i szybszą organizację. Książka jest długa, więc przytoczę kilka myśli, na które zwróciłem uwagę i które mogą pomóc nam w budowaniu lepszej organizacji.  Cała książka opisuje cykl: Build-Measure-Learn. Najwięcej skupienia jest na Learn – na uczeniu się. Celem naszego działania jest uczenie się jak zrobić lepszy produkt, który pokochają klienci. Zrobienie produktu jak najszybciej (ang. Just do it) i zobaczenie co się możemy z niego nauczyć, w przeciwieństwie do zrobienia produktu i zobaczenia tego co się wydarzy.

Przy starcie budowy nowego produktu ważne są nasze założenia. Zawsze jak coś nowego zaczynamy to mamy własne założenia. Jest to nasza wizja, są to nasze plany, są to nasze przewidywania co do zachowania klientów. Nie ma nic złego z posiadaniem założeń, jednak nie można ich traktować jako fakty. Celem założeń jest sprawdzenie ich prawdy tak szybko jak to możliwe.

Aby zbudować nasz pierwszy produkt musimy znać MVP tego produktu (Minimum Viable Product – produkt o minimalnej koniecznej funkcjonalności).

Jednak, aby poznać MVP naszego produktu trzeba dokonać pewnych założeń. Nikt przecież wcześniej takiego produktu nie zrobił. Określanie MVP wymaga naszej odwagi do sprawdzania naszych założeń. Te najważniejsze i najbardziej kluczowe powinny iść na początek, bo to od nich zależy powodzenie lub porażka naszego produktu. Najlepiej jest je sprawdzić na samym początku. Naszą strategią powinno być znalezienie najważniejszych pytań i założeń, najważniejszych hipotez, tak aby je sprawdzić.

Wspomniana odwaga to jest bardzo duże wyzwanie. Szczególnie dla managerów średniego szczebla. Jeżeli zaczynamy nową firmę to nie wiele mamy do stracenia i potrafimy ryzykować. Jeżeli jednak pracujemy dla dużej organizacji jako najemnicy to nasz poziom odwagi zmniejsza się. Ja to nazywam syndromem spiętych pośladków. Czyli duża presja na to, że cokolwiek robimy to musi być sukces. Stoi to w sprzeczności z uczeniem się. Eric napisał „if you cannot fail, you cannot learn”. W wielu firmach jak manager obieca dostarczenie produktu i mu się nie powiedzie ma bardzo duży problem. Często jak coś robimy dla pieniędzy, a nie po to aby się czegoś nowego nauczyć boimy się eksperymentować. Poprzez długie analizowanie obniżamy ryzyko i naszą odwagę do jego podjęcia.

Średni szczebel managerów to jedno z czterech wyzwań dla nowoczesnej organizacji, pozostałymi są odpowiednio dobrana struktura firmy, umiejętność oddzielenia wartości od straty oraz umiejętność zbierania informacji zwrotnej, tak aby zachwycić klienta.

Aby się uczyć, musimy obserwować to co robimy i mierzyć. Ważne są odpowiednie miary, które spełniają 3 warunki:

  1. Miary muszą być takie, abyśmy po ich uzyskaniu mogli coś zmienić, abyśmy mogli wykonać działanie, które będzie miało wpływ na wynik pomiaru. Nie ma sensu mierzyć coś, na co nie mamy wpływu i nie umiemy lub nie możemy na to wpłynąć. [actionable]
  2. Miary muszą być dostępne i znane wszystkim, którzy maja na nie wpływ. Chcemy je widzieć i obserwować. Chcemy mieć narzędzia do ich obserwacji, tak abyśmy mogli szybko reagować. [accessible]
  3. Miary muszą podlegać kontroli. Musimy mieć możliwość ich udowodnienia i sprawdzenia ich działania. Sprawdzenia, że wynik miary ma wpływ na nasz produkt i pokazuje go takim jakim jest. [auditable]

Bardzo ciekawe stwierdzenie odnośnie miar to z ang. „Metrics are people, too”. Miary powinny się skupiać na działaniach ludzi, konkretnych ludzi. Klientów z poszczególnych segmentów. Musimy wiedzieć, jakie miary wpływają na segmenty. Musimy wiedzieć jak zebrać od nich informację zwrotną i jak na nie wpływać poprzez zmianę naszych działań.

Eric też porusza elementy charakteryzujące nowoczesną organizacje. Do nich zaliczają się:

  1. Inkubacja – nowe organizacje powinny być dobre w wykonywaniu kilku różnych rodzajów pomysłów jednocześnie. Na pierwszy rzut oka, kojarzy nam się to z wielozadaniowością. Tutaj jednak chodzi o to, aby wykonywać kilka rodzajów naszego produktu, mieć w posiadaniu kilka ścieżek i kilka rozwiązań co pozwoli nam na elastyczność.
  2. Disruptive Thinking – koncepcja, która prowadzi nas do poszukiwania nowej drogi rozwoju. Drogi w której jesteśmy dobrzy tylko my.  To ma na celu zdobycie naszej przewagi konkurencyjnej.
  3. Szybkość adaptacji – nowoczesna organizacja musi potrafić tak szybko się zaadoptować jak szybko pojawiają się nowe wyzwania lub zmiany w otoczeniu.
  4. Wielkość partii produkcyjnej – w produkcji im większa partia produkcyjna tym lepiej i taniej, jednak nie sprawdza się to w innowacyjnych i kreatywnych firmach. Nowa organizacja opiera się na małych partiach, które może szybko zmienić i zaadoptować do nowych wymagań.
  5. Push vs Pull – nowoczesna organizacja posługuje się systemem pull. Czas mamy ograniczony i im więcej skończymy tym więcej skończymy. Pobieramy najbardziej wartościowe zadania do wykonania i je wykonujemy.

 

Bardzo mi się podobało podejście do systemów informatycznych i nowego pracownika. Eric namawia do tego, że jak mamy nowego pracownika w firmie to od początku powinniśmy go wdrożyć do pracy na środowisku produkcyjnym. Jeżeli środowisko jest stabilne i nie ma luk to nic się nie wydarzy. Jeżeli jest możliwa awaria, są luki w systemie to jak najszybciej trzeba je wykryć i naprawić. Nowy pracownik nam w tym pomoże.

Ważne zdanie pada pod koniec książki. Zmiana na nowy system jest trudna. Nowy system pokazuje fizycznie problemy w firmie, w starym widzieliśmy tylko te powierzchowne lub fikcyjne. Przez to, że widać bezpośrednio nasze błędy zmiana często jest postrzegana na gorszą. Z doświadczenia wiem, że wynik tej zmiany może zwrócić się z nawiązką. Nie można zamiatać problemów pod dywan – trzeba się z nimi rozprawić.

20. stycznia 2013 · Write a comment · Categories: Better Way, Lean · Tags:

Kilka tygodni temu przeczytałem książkę The Lean Startup, autor Eric Ries. Szkoda, że jej nie przeczytałem kilka lat wcześniej. Wtedy byłaby dla mnie zupełnie odkrywcza. Teraz uzupełniła moją wiedzę. Eric to swego rodzaju ewangelista nowego podejścia do produktu i do organizacji, która ten produkt wytwarza lub chce wytworzyć. Przez wielu uznany jako guru nowego podejścia. Przyłączam się.

Ostatnio dzięki stowarzyszeniu PMI, w którym aktywnie pracuje dostałem prenumeratę Harvard Business Review. We wrześniowym numerze pokazał się artykuł: „Too Many Pivots, Too Little Passion – What’s wrong with today’s entrepeneurism”. Artykuł krytycznie podchodzi do nowego typu przedsiębiorców tzw. startup’owców.  Wspomniana jest tutaj między innymi postać Erica i jego książka. Stawia podejście Erica w konfrontacji do wszystkim znanego Steve Jobs’a. Zamiast polegać na intuicji dotyczącej potrzeb klienta oraz na perfekcyjnym rozwoju produktu, który kończy się wielkim wejściem na rynek, Eric namawia do pokazywania pierwszej najprostszej wersji klientowi, do zbierania informacji zwrotnej i ciągłej poprawy produktu, aż do momentu, kiedy stworzymy coś co można sprzedać. Wspomniane są też inne książki takie jak „Startup Weekend”, która pokazuje, że można zbudować produkt w 54 godziny. Zarzuca, że nowe podejście, nowa strategia to głównie z ang. buzzwords. Nie da się przenieść tej strategii na produkty inne niż strony internetowe lub aplikacje. Zarzuca, że żadna z nowopowstałych firm na podstawie nowej strategii nie zmieniła świata. Zamiast podejścia budowania firmy, po to aby przetrwała wiele lat na rynku, buduje się firmy po to aby były szybko kupione przez Google. Dla wielu nowych przedsiębiorców, którzy stosują nową strategię nie ma znaczenia jaki produkt budują, nie mają pasji dla niego. Oni wierzą, że poprzez szybkie próby, błędy i poprawki są wstanie dojść do jakiegoś produktu, który się sprzeda. Wspomniane jest też inne skrajne podejście, które polega na wymyślaniu produktu przez lata, na wydaniu setek tysięcy dolarów bez pokazania lub próby sprzedania go klientowi. Autor artykułu namawia do podejścia równoważącego pasję, cierpliwość oraz respekt do informacji zwrotnej idącej z rynku.

Wg mnie równowaga jest bardzo potrzebna, jednak jeżeli chcemy budować lepszą organizację to musimy się kierować w stronę strategii prezentowanej w książce The Lean Startup. Można ją także wykorzystać do tradycyjnych produktów. Kilkadziesiąt lat temu firmy motoryzacyjne wypuszczały nowe modele samochodów co 8-10 lat. Toyota poprzez podejście lean skróciła czas wypuszczenia nowego modelu do 1-2 lat. To zaskoczyło rynek i pozwoliło na bycie światowym liderem w sprzedaży samochodów.  Szybszy wygrywa, lecz musimy pamiętać o równowadze szybkości i najwyższej wymaganej jakości naszych produktów.

Ograniczenia tkwią w naszym myśleniu o produkcie i jego budowie.

To mój pierwszy post i trochę brzmi jak postanowienie, choć z założenia takich rzeczy jak postanowienia nie robię. Najłatwiej takie postanowienia zrobić przed Wami wszystkimi, bo wtedy będziecie widzieć jak mi idzie i ewentualnie możecie przypomnieć mi w sposób jedynie dla Was znany o tym, abym się zabrał do pracy.

Interesuje mnie lepsza organizacja, w której ludzie pracują. Interesuje mnie z jednej strony profesjonalizm wykonywanej pracy, a z drugiej dobry ekosystem człowieka i pracy. Organizacja i jej systemy dopasowane do człowieka. Interesuje mnie także zastosowanie lean i agile w organizacji jako całości, nie tylko IT. Wiele osób kojarzy mnie z tematyką zarządzania projektami i także te tematy będą poruszane na tej stronie, bo są one spójne z powyższym.

Nazwa strony: orgtesis J Jest też połączona z jednym z moich postanowień.

Zacznę czytać i pisać…. Brzmi jak podstawówka. Dotychczas nie wiele książek czytałem. Raczej były to krótkie artykuły. W ostatnim czasie jednak to zmieniam. Nawet jak czytałem coś bardzo ciekawego czy to w książce, czy to w artykułach to o tym nigdzie nie pisałem. Ten blog to z jednej strony dzielenie się tym co się dowiaduje, tym co uważam za ciekawe, a z drugiej to próba poprawienia siebie. Uczenia siebie poprzez pisanie o tym co się dowiedziałem. Przy okazji może akurat też Tobie się przyda i będzie to dla Ciebie ciekawe. Raczej będę pisał po polsku, choć nie wykluczone, że się przerzucę na angielski.

Podziel się swoimi komentarzami – będzie to dla mnie cenna informacja. Dziękuję i zapraszam do dalszej lektury.